Jak sprawić, żeby Twoi bliscy wytrzymali Twoje treningi na trenażerze? Trirent.pl

Jak sprawić, żeby Twoi bliscy wytrzymali Twoje treningi na trenażerze? Trirent.pl

Podczas jazdy pod kołami słyszysz chrzęst jesiennych liści, z szafy wyciągnąłeś już ciepłe rowerowe spodnie i coraz częściej spoglądasz melancholijnie przed okno, po którym spływają krople deszczu. Te oznaki nieomylnie wskazują na nadejście jesieni, które zwiastuje ciężki okres w życiu kolarzy. Część z nas (według naszych obliczeń około 2%) wykaże się niesamowitym hartem ducha i będzie jeździło w terenie przez całą jesień, zimę i początek wiosny. Reszta natomiast z większym lub mniejszym zapałem zetrze kurz z kolarskiego narzędzia tortur, z którym większość nas ma relację typu love-hate.

Chodzi o trenażer, na którym jazda jest uciążliwa nawet dla nas — kolarskich zapaleńców, którzy kręcą nogami również w trakcie snu. W dużo gorszej sytuacji znajdą się natomiast nasi bliscy — żony, mężowie i współlokatorzy, którym przyjdzie przetrwać kolejny sezon w mieszkaniu, w którym ktoś regularnie wsiada na trenażer. Jak sprawić, żeby Twoi bliscy nie wytrzymali kilka miesięcy Twoich treningów na trenażerze?

1. Zapach


Ten, kto spędził chociaż jeden trening, pocąc się intensywnie podczas jazdy w pomieszczeniu, wie, że zapach, który roznosi się po całym pomieszczeniu, delikatnie mówiąc, nie należy do najprzyjemniejszych. Chcesz oszczędzić swoim bliskim torsji? Koniecznie wstawiaj pranie natychmiast po zakończeniu treningu i nie zapomnij o użyciu specjalnego płynu do prania odzieży kolarskiej, który sprawi, że bakterie zgromadzone w Twojej odzieży nie będą miały okazji do stworzenia cywilizacji, która przejmie władzę nad Twoimi bibsami. Twoi współmieszkańcy będą zachwyceni, kiedy po powrocie do domu zastaną pachnące pranie rozwieszone na suszarce. Jeśli dodatkowo rozpalisz w mieszkaniu kilka pachnących świeczek (nigdy nie było lepszej okazji, żeby kupić żonie te piekielne drogie świeczki Yankee Candles) i rozsypiesz pachnące płatki róż, Twoje wysiłki mogą skończyć się happy endem w sypialni… gdzie będziesz spał wykończony po treningu, a Twoi bliscy nie będą kręcić nosem na widok trenażera.

Tak nie rób, chyba że chcesz umrzeć. 

2. Hałas 

Od hałasu trenażera bardziej irytujące jest tylko wiercenie wiertarką lub koszenie trawnika o 6:30 w sobotę. Dołącz do tego dziwne stękanie i jęki, które wydajesz z siebie podczas treningu interwałowego i masz przepis na domową awanturę. W tym przypadku musisz zastosować kilka technik dywersyjnych, które pozwolą Ci zmylić uwagę współlokatorów i sąsiadów. Zakup cichego trenażera i wyciszająca mata to rozwiązania dla tych, którzy lubią chodzić na łatwiznę. Ciebie stać na więcej. Po pierwsze — przy najbliższej okazji podaruj osobom, z którymi mieszkasz najwyższej klasy słuchawki z funkcją wyciszenia otaczających dźwięków oraz kilka płyt z ich ulubioną muzyką. Przy wręczaniu prezentów opowiedz, jak bardzo zależy Ci na tym, żeby Twoja ukochana rodzina, lub przyjaciele, z którymi mieszkasz, słuchali muzyki w HD. To powinno kupić Ci kilka tygodni spokojnych treningów.

O nie, zdjeła słuchawki, słyszy trenażer! Ta mina mówi wszystko...

Kiedy współmieszkańcy znudzą się nowym gadżetem, musisz zaatakować ich od strony zdrowotnej, wręczając im przy śniadaniu stopery i groźnym tonem czytając statystyki, dotyczące wpływu zanieczyszczenia hałasem na zdrowie i samopoczucie. Większe szanse powodzenia będziesz mieć, jeśli uprzednio spędzisz kilka dni, biegając po mieszkaniu z zatroskaną miną i miernikiem hałasu w dłoni.


Na charakterystyczne rzężenie zaczynają skarżyć się Twoi starsi sąsiedzi? Ratunkiem będą teorie spiskowe i pokazanie Pani Danusi spod 8 tego wideoktóre sprawi, że sąsiadka nigdy nie posądzi Cię o hałasowanie trenażerem. Wpędziłeś kobietę w paranoję i wciągnąłes ją w spiralę teorii spiskowych? No cóż, wszystko ma swoją cenę, a spokojny trening ma po prostu cenę wyjątkowo wysoką. 

3. Wibracje


Gdyby tego było mało, większość trenażerów wydaje podczas pracy wibracje, które odczuwalne są nawet w pokoju obok. Nic dziwnego, Twoje potężne uda generują naprawdę dużą moc. Jak sprawić, żeby Twoi bliscy nie zwariowali lub dostali zmutowanej wersji choroby morskiej? Pochłaniająca dźwięki i wibracje mata pod trenażer jest rozwiązaniem, na które wpadnie każdy. Ty natomiast, jako geniusz intrygi możesz postawić na inne rozwiązanie — postaw przed budynkiem kontener na gruz, do którego wrzucisz kilka cegieł, trochę tynku i starych desek. W razie pytań o irytujące wibrację zwalaj winę na bliżej nieokreślonych sąsiadów, który ciągle remontują mieszkanie. Mieszkasz w okolicy, w której powstaje nowa stacja metra lub podziemny tunel? Jeszcze lepiej! Zwal winę na ciężkie maszyny budowlane, a kasę zaoszczędzoną na wynajęcie kontenera wydaj na turbo zaawansowany smart wiatrak, który łączy się z Twoim paskiem tętna.

5. Kałuża potu na podłodze

Ten, kto spędził, chociaż pół godzinki na trenażerze wie, że jazda w pomieszczeniu oznacza wzmożoną aktywność gruczołów potowych (delikatnie mówiąc). Po treningu na trenażerze płynie wszystko, a na podłodze zazwyczaj pojawia się kałuża potu wielkości jeziora Śniardwy. Ręcznik, wentylator, mata pod trenażer i specjalna osłonka na stery pomagają, jednak nie rozwiązują całkowicie problemu. Jeśli chcesz, żeby Twoi domownicy wytrzymali z Tobą sezon treningów w domu po każdym treningu umyj dokładnie podłogę w całym domu. Żona będzie zachwycona, a Ty zminimalizujesz ryzyko zniszczenia Twojej drogiej podłogi z egzotycznych desek z baobabu. Połącz to z radą z punktu pierwszego, a zyskasz order najlepszego męża świata (albo żony/partnera/chłopaka/dziewczyny lub konkubenta).

Nienawidzisz sprzątać? Alternatywnym rozwiązaniem jest ochlapanie po każdym treningu sufitu miską wody i zwalanie winy na zalewających Was sąsiadów. Minusy tego rozwiązania? Nie dość, że musisz kupić nowe panele z desek egzotycznego baobabu, to na dodatek będziesz musiał odmalować ściany.

Pośmiane? Teraz pora na trening! Wszystkie akcesoria, które naprawdę pozwolą Ci ograniczyć uciążliwe dolegliwości związane z treningiem na trenażerze znajdziesz tutaj. 

Rowerowa podróżniczka i jedna z osób odpowiedzialnych za projekt Babska Korba. Od niechcenia ściga się w zawodach ultra i czasem nawet udaje jej się stanąć na pudle. 

Pozostaw Komentarz